Forum Canona > canon-board.info

3 prawdy o fotografii, których nauczyłem się na Forum Canona (a które Cię zaskoczą)

Wprowadzenie: kopalnia wiedzy ukryta w Internecie

1. Mit "jedynego słusznego" obiektywu: dlaczego twoje najtańsze szkło może być twoim najlepszym.

W świecie fotografii panuje choroba, na którą, przyznaję, sam cierpiałem latami: "Gear Acquisition Syndrome" (GAS), czyli syndrom nieustannego kupowania sprzętu. Przejawia się on obsesyjnym pragnieniem posiadania coraz "lepszych" i droższych narzędzi, zwłaszcza obiektywów z profesjonalnej serii L Canona, oznaczonych charakterystycznym czerwonym pierścieniem. Panuje przekonanie, że tylko taki sprzęt gwarantuje najwyższą jakość i otwiera drzwi do prawdziwej kreatywności.

Jednak w wątkach, które wracają jak bumerang, weterani forum cierpliwie tłumaczą inną prawdę. Okazuje się, że to właśnie ograniczenia, jakie narzuca prosty i tani sprzęt – jak choćby legendarny "plastik-fantastik", czyli stałka 50 mm f/1.8 – są najlepszym nauczycielem. Brak zoomu zmusza do ruchu, przemyślenia kadru i świadomego budowania kompozycji. Konieczność pracy z tym, co się ma, a nie z tym, co chciałoby się mieć, pobudza kreatywność w znacznie większym stopniu niż posiadanie uniwersalnego, ale pozbawionego charakteru zooma za kilkanaście tysięcy złotych.

Wniosek jest prosty, choć dla wielu bolesny: to nie obiektyw robi zdjęcie. Prawdziwy rozwój leży w mistrzowskim opanowaniu narzędzia, które posiadasz, z jego wszystkimi wadami i zaletami. To umiejętne wykorzystanie jego unikalnego charakteru prowadzi do świadomych i wyjątkowych kadrów, a nie ciągła pogoń za kolejnym "szkłem marzeń".

2. Tajemnica "kolorów Canona": czy legendarna plastyka obrazu to fakt, czy tylko sentyment?

Każdy, kto choć trochę interesuje się sprzętem, słyszał legendę o "kolorach Canona". To popularne przekonanie, że aparaty tej marki posiadają unikalną "naukę o kolorze" (ang. color science), która sprawia, że odcienie skóry wyglądają naturalnie, a cały obrazek ma przyjemną dla oka, niedoścignioną plastykę. Dyskusje na ten temat potrafią rozgrzać fora do czerwoności.

Tymczasem doświadczeni użytkownicy systematycznie dekonstruują ten mit. Z ich analiz wynika, że ten legendarny "look" to w dużej mierze efekt kilku czynników, które mają niewiele wspólnego z magią. Po pierwsze, to zasługa domyślnych ustawień silnika JPEG w aparatach, który przez lata był optymalizowany pod kątem miłych dla oka, ciepłych portretów. Po drugie, to historyczna spuścizna po pierwszych matrycach CMOS Canona, które w czasach dominacji technologii CCD u konkurencji, miały tendencję do renderowania cieplejszych, przyjemnych dla oka portretów prosto z aparatu. Ten "startowy" wygląd utrwalił się w świadomości użytkowników na lata. Po trzecie wreszcie, to potęga subiektywnej percepcji i siły przyzwyczajenia.

Zaskakujący wniosek? Chociaż subtelne różnice między systemami istnieją, większość legendarnego "stylu Canona" można bez większego problemu zreplikować w postprodukcji na plikach RAW z dowolnego nowoczesnego aparatu. Kluczem do pięknych kolorów nie jest logo na korpusie, ale umiejętna i świadoma obróbka cyfrowego negatywu.

3. Kontrowersyjna technika, którą pokochali profesjonaliści: naświetlanie "w prawo" (ETTR).

Wyobraź sobie, że celowo robisz zdjęcie tak, by na ekranie aparatu wyglądało na fatalnie prześwietlone. Brzmi jak podstawowy błąd amatora, prawda? A jednak to jedna z najpotężniejszych technik pracy z cyfrowym obrazem, o której zaawansowani użytkownicy forum piszą niemal z nabożeństwem. Mowa o "Expose to the Right" (ETTR), czyli naświetlaniu "do prawej krawędzi histogramu".

W praktyce polega to na celowym prześwietlaniu zdjęcia tak mocno, jak to tylko możliwe, ale z absolutną dbałością o to, by nie "przepalić" najjaśniejszych partii obrazu. Dla początkujących jest to skrajnie kontrintuicyjne – zdjęcie na wyświetlaczu wygląda na wyblakłe, płaskie i po prostu zepsute. Cała magia dzieje się jednak później.

Jak tłumaczą weterani, matryca cyfrowa rejestruje najwięcej informacji właśnie w najjaśniejszych partiach obrazu. Naświetlając "w prawo", zmuszamy ją do zapisania maksymalnej ilości danych w pliku RAW. Gdy w programie do obróbki przyciemnimy taką fotografię do poprawnej ekspozycji, dzieje się coś niezwykłego: cienie są niewiarygodnie czyste, pozbawione cyfrowego szumu i pełne detali, które przy "poprawnym" naświetleniu w aparacie zostałyby utracone. Daje to gigantyczną elastyczność w postprodukcji.

"Pamiętam, jak pierwszy raz spróbowałem ETTR. Zdjęcie na wyświetlaczu wyglądało okropnie, ale kiedy 'ściągnąłem' je w Lightroomie... Ilość detali w cieniach była niewiarygodna. To był moment, w którym zrozumiałem, że cyfrowa klisza działa zupełnie inaczej niż analogowa."

Podsumowanie: wiedza jest w ludziach, nie w sprzęcie

Odrzucenie pogoni za sprzętem na rzecz kreatywności, obalenie mitu o "magicznych" kolorach jednej marki i stosowanie kontrintuicyjnych technik naświetlania – te trzy prawdy łączy jeden, potężny wniosek. Każda z nich to dowód na fundamentalną zmianę perspektywy: z myślenia skoncentrowanego na sprzęcie na myślenie skoncentrowane na umiejętnościach fotografa.

Jak pokazują dyskusje na forum, prawdziwy rozwój zaczyna się, gdy przestajemy pytać "co ten sprzęt może zrobić dla mnie?", a zaczynamy pytać "co ja potrafię zrobić z tym sprzętem?". Najlepszą inwestycją, jaką możesz zrobić, nie jest kolejny obiektyw, lecz czas – czas poświęcony na naukę, eksperymenty i, co najważniejsze, rozmowę z innymi fotografami.

A jaka jest jedna fotograficzna "prawda", którą Ty ostatnio zakwestionowałeś/aś dzięki rozmowie z innym fotografem?

Komentarze

Popularne posty