Praktica BC1 - mam i ja
5 zaskakujących faktów o aparacie Praktica BC1, które zmienią Twoje zdanie o technologii z NRD
Technologia z czasów bloku wschodniego często kojarzy się z siermiężną prostotą, topornym wykonaniem i brakiem innowacji. Wiele produktów z tamtej epoki zasłużenie nosi taką etykietę, ale istnieją wyjątki, które potrafią całkowicie przełamać te stereotypy. Jednym z nich jest bez wątpienia lustrzanka Praktica BC1, produkowana w Niemieckiej Republice Demokratycznej.
Na pierwszy rzut oka może wyglądać jak kolejny solidny, ale nieskomplikowany aparat. Jednak gdy przyjrzymy się bliżej jego specyfikacji, odkryjemy szereg cech, które były nie tylko nowoczesne, ale wręcz zaawansowane jak na swoje czasy i miejsce produkcji. Ten aparat posiadał nie tylko zaawansowaną automatykę, ale również złącze do silnika przewijania filmu (Motoraufzug
), co stawiało go w jednym rzędzie z konstrukcjami zachodnimi.
W tym artykule przyjrzymy się pięciu zaskakującym cechom aparatu Praktica BC1, które dowodzą, że był to sprzęt znacznie bardziej przemyślany, niż mogłoby się wydawać.
Zaskakująca cecha nr 1: niezwykle długi czas naświetlania
Jedną z najbardziej imponujących funkcji Praktiki BC1 jest jej zakres czasów naświetlania w trybie automatycznym (Zeitautomatik
). Aparat oferował płynną regulację od błyskawicznej 1/1000 sekundy aż do 40 sekund. W latach 80. XX wieku tak długi czas naświetlania dostępny w automatyce był prawdziwą rzadkością w lustrzankach, nawet tych z Japonii czy RFN.
Ta funkcja otwierała przed fotografami zupełnie nowe możliwości, szczególnie w fotografii nocnej i przy bardzo słabym oświetleniu. Pozwalało to na precyzyjne, automatyczne odmierzenie czasu naświetlania aż do 40 sekund bez potrzeby stosowania zewnętrznych timerów, choć oczywiście statyw i wężyk spustowy pozostawały niezbędne do uniknięcia poruszenia zdjęcia. Świadczyło to o zaawansowaniu elektronicznego modułu światłomierza i sterowania migawką.
Zaskakująca cecha nr 2: hybrydowa migawka — inżynieryjny majstersztyk
Praktica BC1 była aparatem elektronicznym, ale jej projektanci postawili na absolutną niezawodność. Dowodem na to jest jej hybrydowa migawka, której konstrukcja dalece wykraczała poza standardy epoki. Większość aparatów z automatyką czasu oferowała na wypadek awarii baterii jeden, góra dwa mechaniczne czasy naświetlania – zazwyczaj czas synchronizacji z lampą błyskową (np. 1/60 s). Praktica BC1 oferowała coś zupełnie wyjątkowego: pełen zestaw w pełni mechanicznych czasów stałych (mechanische Festzeiten
) w zakresie od 1 sekundy do 1/1000 sekundy.
W praktyce oznaczało to, że nawet z całkowicie rozładowaną baterią aparat pozostawał w pełni funkcjonalną, manualną lustrzanką. To nie był prosty tryb awaryjny, ale kompletna, mechaniczna migawka zintegrowana z elektronicznym korpusem. Takie rozwiązanie było monumentalnym osiągnięciem inżynieryjnym, świadczącym o filozofii projektowej, w której niezawodność była ważniejsza od kosztów czy prostoty konstrukcji.
Zaskakująca cecha nr 3: międzynarodowa współpraca — optyka z tradycjami
Analizując pochodzenie aparatu, natrafiamy na fascynujący przykład współpracy przemysłowej w ramach bloku wschodniego. O ile korpus był dumnie produkowany przez zakłady Pentacon w Dreźnie (NRD), o tyle standardowy obiektyw dołączany do zestawu, czyli Prakticar 1,8/50 MC, pochodził z fabryki Meyer-Optik Görlitz (IOR Rumänien).
Nie była to przypadkowa kooperacja. Meyer-Optik Görlitz to legendarny niemiecki producent optyki, którego nazwa i projekty, w ramach specjalizacji produkcyjnej RWPG (Rady Wzajemnej Pomocy Gospodarczej), były wykorzystywane przez rumuńską fabrykę IOR (Întreprinderea Optică Română). Co więcej, oznaczenie „MC” (Multi-Coated) świadczy o zastosowaniu nowoczesnych, wielowarstwowych powłok antyrefleksyjnych, które redukowały flarę i poprawiały kontrast. To dowód na złożoność łańcuchów dostaw i transferu technologii w tamtych czasach.
Zaskakująca cecha nr 4: zaawansowany wizjer dla precyzyjnego ostrzenia
Kolejnym elementem przeczącym stereotypowi o prostej technologii z NRD jest zaawansowany system ustawiania ostrości w wizjerze. Matówka Praktiki BC1 została wyposażona w aż trzy różne mechanizmy wspomagające fotografa:
- Klin potrójny (
Tripelmesskeil
): Udoskonalona wersja klasycznego klina, pozwalająca na jeszcze bardziej precyzyjne ustawienie ostrości poprzez zgranie trzech obrazów. - Raster mikropryzmatyczny (
Mikroprismenraster
): Pierścień z tysięcy małych pryzmatów, który „migotał”, gdy obraz nie był w płaszczyźnie ostrości. - Pierścień matówki (
Mattscheibenring
): Klasyczna matowa powierzchnia do oceny głębi ostrości i kompozycji.
Ta wszechstronność była kluczowa, gdyż standardowy obiektyw Prakticar 1.8/50, o dużym otworze względnym, charakteryzował się bardzo małą głębią ostrości, wymagającą od fotografa absolutnej precyzji. Taka kombinacja była rozwiązaniem spotykanym w aparatach z wyższej półki, dającym użytkownikowi pewność idealnie ostrego zdjęcia.
Zaskakująca cecha nr 5: wysoka cena — przedmiot pożądania
O statusie aparatu wiele mówi jego cena. W 1989 roku, pod koniec istnienia NRD, cena samego korpusu Praktica BC1 wynosiła 1070,00 marek (DDR). Biorąc pod uwagę, że średnia miesięczna pensja w NRD wynosiła wówczas około 1000 marek, zakup tego aparatu był wydatkiem porównywalnym z dzisiejszym zakupem profesjonalnego sprzętu z najwyższej półki.
Tak wysoka cena pozycjonowała ten aparat nie jako produkt masowy dla każdego, ale raczej jako zaawansowany i pożądany sprzęt dla ambitnych amatorów, pasjonatów i profesjonalistów. Była to poważna inwestycja, co dodatkowo podkreśla, że Praktica BC1 była postrzegana jako dobro o wysokiej wartości technologicznej i użytkowej.
Podsumowanie: więcej niż myślisz
Praktica BC1 to aparat, który wymyka się prostym ocenom. To portret inżynierskiej ambicji z Drezna, która połączyła zaawansowaną elektronikę z niespotykaną mechaniczną niezawodnością, wyposażyła ją w precyzyjne narzędzia optyczne i wysokiej jakości obiektyw powstały w ramach międzynarodowej współpracy. To dowód na to, że za żelazną kurtyną potrafiono tworzyć sprzęt na światowym poziomie, który rzucał wyzwanie stereotypom. Aż prowokuje to do zadania pytania: jakie inne technologiczne perełki z tamtej epoki mogliśmy przeoczyć?
Komentarze
Prześlij komentarz