Książka "O fotografii" Susan Sontag - Psychologia fotografii

 


Zanim Zrobisz Kolejne Zdjęcie, Przeczytaj To:

5 Prawd, Które Ujawniła Susan Sontag

W Świecie Zbudowanym z Obrazów

Żyjemy w świecie nasyconym obrazami. W każdej kieszeni mamy smartfon z aparatem gotowym do natychmiastowego użycia, a media społecznościowe zalewane są wizualnym zapisem każdej chwili – od porannej kawy po egzotyczne wakacje. Dokumentowanie stało się tak naturalne jak oddychanie. Czy jednak, podnosząc aparat do oka, zastanawiamy się kiedykolwiek nad prawdziwą naturą i konsekwencjami tego, co robimy?

Właśnie te pytania postawiła Susan Sontag w swoim przełomowym zbiorze esejów "O fotografii". To dzieło, które bezlitośnie demaskuje ukryte założenia i mechanizmy stojące za pozornie niewinnym aktem robienia zdjęć. Poniżej przedstawiamy pięć najbardziej zaskakujących i kontrintuicyjnych wniosków z jej analizy – prawd, które na zawsze zmienią sposób, w jaki postrzegasz fotografie.


1. Fotografia to nie niewinna pamiątka, lecz akt agresji

Wbrew powszechnemu przekonaniu, że zdjęcie to tylko neutralna pamiątka, Sontag argumentuje, że fotografowanie jest fundamentalnie aktem zawłaszczenia. To "przywłaszczanie sobie zdejmowanego przedmiotu", które wpisuje się w zaborcze dążenia ludzkiej świadomości. Co więcej, w jej analizie nie ma wyjątków: „W każdym użyciu aparatu fotograficznego drzemie agresja”. W tej optyce aparat nie jest niewinnym narzędziem, lecz instrumentem władzy i kontroli.

Sontag rozwija tę myśl, wskazując na militarystyczny język, jakim posługujemy się, mówiąc o fotografii. Przecież aparat się "ładuje", do obiektu się "celuje", a na koniec "strzela" zdjęcie. To nie przypadek. Metafora aparatu jako broni jest kluczowa dla zrozumienia jego ukrytej, agresywnej natury.

Najbardziej radykalna teza Sontag w tym temacie jest jednocześnie najbardziej niepokojąca:

Podobnie jak aparat fotograficzny jest sublimacją broni, robienie komuś zdjęcia - stanowi sublimację morderstwa łagodnego morderstwa, pasującego do naszych smutnych, pełnych strachu czasów.

2. Robiąc zdjęcie, wybierasz, by nie interweniować

Moralny dylemat jest nierozerwalnie wpisany w fotografię, zwłaszcza w fotoreportaż. W sytuacjach kryzysowych – wojen, katastrof, ludzkiego cierpienia – fotograf staje przed fundamentalnym wyborem: zrobić zdjęcie czy udzielić pomocy. Według Sontag te dwie czynności wzajemnie się wykluczają.

Jej wniosek jest brutalnie prosty i stawia pod znakiem zapytania etyczną rolę obserwatora:

Osoba interweniująca w czasie wydarzenia nie może go rejestrować, osoba rejestrująca nie może interweniować.

Myśl ta jest głęboko niepokojąca, ponieważ demaskuje akt fotografowania jako formę akceptacji status quo. Ale Sontag idzie dalej. Wybór, by nie interweniować, nie jest jedynie pasywny. Jest to aktywny akt tworzenia. Podczas gdy wydarzenie przemija, „zdjęcie zostanie, nadając utrwalonemu wydarzeniu pewien rodzaj nieśmiertelności i znaczenia, których bez zdjęcia byłoby ono pozbawione”. W ten sposób fotograf zamienia ludzkie cierpienie w trwały obraz i stwarza „maleńki fragment innego świata – świata obrazów, który głośno obwieszcza, że przetrwa nas wszystkich”.

3. Zdjęcia dają nam pozory wiedzy, a nie prawdziwe zrozumienie

Powszechnie uważa się, że zdjęcia poszerzają naszą wiedzę o świecie. Widzimy odległe kraje, obce kultury, historyczne wydarzenia. Sontag twierdzi jednak, że jest to iluzja. Fotografia, według niej, nie prowadzi do głębszego zrozumienia, a jedynie dostarcza informacji o "powierzchni" rzeczywistości.

Zdjęcia tworzą "pozory wiedzy, pozory mądrości", ale nigdy nie wyjaśniają mechanizmów rządzących światem. Sontag przytacza argument Bertolta Brechta, który zauważył, że zdjęcie fabryki Kruppa nic nam nie mówi o jej wewnętrznej organizacji i stosunkach społecznych, które ją tworzą.

Jak podkreśla Sontag, prawdziwe zrozumienie nie pochodzi z oglądania zamrożonych fragmentów czasu. „W akcie rozumienia musimy oprzeć się na odkryciu mechanizmu, na poznaniu zasad działania jakiegoś przedmiotu czy zjawiska. A działanie zachodzi w czasie i w czasie musi być wyjaśnione. Tylko narracja może nam pomóc w zrozumieniu czegokolwiek”.

4. Fotografia turystyczna to sposób na oswajanie lęku przed... odpoczynkiem

Nigdzie indziej natura fotografii jako psychologicznej tarczy nie jest tak widoczna, jak w bezlitosnej analizie Sontag dotyczącej turystyki. Podróżowanie bez aparatu wydaje się dziś niemal nienaturalne. Dlaczego? Ponieważ robienie zdjęć w podróży staje się formą pracy, która "łagodzi lęk, jaki ludzie przyzwyczajeni do pracy odczuwają na wakacjach". Zamiast po prostu być i przeżywać, mogą zająć się produktywnym zadaniem – robieniem zdjęć.

Autorka wskazuje tu na głęboki paradoks. Z jednej strony fotografia jest "rodzajem zaświadczania o przeżyciu czegoś", dowodem, że gdzieś byliśmy i dobrze się bawiliśmy. Z drugiej strony staje się "środkiem rezygnacji z przeżyć", ponieważ ogranicza doświadczenie do poszukiwania ładnych widoków i gromadzenia wizualnych pamiątek.

Aparat staje się tarczą, barierą oddzielającą turystę od otoczenia. Nadaje jego zachowaniu prostą, bezpieczną strukturę: "zatrzymać się, zrobić zdjęcie i ruszyć dalej". Doświadczenie zostaje zredukowane do kolekcji obrazów.

5. Każde zdjęcie jest memento mori i z czasem staje się sztuką

Na koniec Sontag dzieli się melancholijną refleksją na temat ostatecznego losu każdej fotografii. Niezależnie od tego, co przedstawia, każde zdjęcie jest świadectwem "nieubłagalnego przemijania". Sam akt "wykrawania" i "zamrażania" chwili nieuchronnie przypomina o śmiertelności.

Ta uniwersalna prawda jest wpisana w samą naturę tego medium:

Wszystkie fotografie mówią: „Memento mori". Robiąc zdjęcie stykamy się ze śmiertelnością, kruchością, przemijalnością ludzi i rzeczy.

Sontag zauważa również fascynujący proces, jakiemu podlegają zdjęcia z upływem czasu. Wyjaśnia, że to właśnie czas nadaje im patosu i ostatecznie zamienia je w sztukę. Dzieje się tak, ponieważ „konkretne cechy i intencje związane ze zdjęciem nikną w uogólnionym patosie przeszłości”. Ten narastający „estetyczny dystans” sprawia, że nawet najbardziej banalne, amatorskie ujęcia tracą swój pierwotny, prywatny kontekst i zyskują uniwersalną wartość. Jak pisze Sontag, koniec końców „czas stawia większość fotografii, nawet najbardziej amatorskich, w rzędzie dzieł sztuki”.


Co naprawdę robisz, gdy robisz zdjęcie?

Analiza Susan Sontag pokazuje, jak złożoną i sprzeczną naturę ma fotografia: jest jednocześnie narzędziem zawłaszczania i tworzenia dystansu, upiększa rzeczywistość i banalizuje cierpienie, daje złudne poczucie kontroli i potwierdza nasze wyobcowanie.

Następnym razem, gdy sięgniesz po aparat, zastanów się: Czy chcesz coś zapamiętać, czy raczej o czymś zapomnieć? Czy zbliżasz się do świata, czy budujesz między wami kolejną ścianę z obrazów?

Komentarze

Popularne posty